sobota, 11 marca 2017

11. Tragiczna informacja z centrum stolicy.

Jeden wieczór. Kilkanaście godzin spędzonych w obcym mieście, w urządzonym nowocześnie mieszkaniu zmieniło Twoje spojrzenie na cały świat. To samo otoczenie wczoraj było dla Ciebie szare, złe i rzucone w wir wyścigu szczurów. Dwadzieścia cztery godziny temu zdenerowana byłaś na tramwaj, który zamiast o trzynastej osiem odjechał z przystanku trzy minuty wcześniej. Zły humor powiększył się jeszcze bardziej, kiedy właścicielka sklepu kosmetycznego nie zrealizowała Twojego zamówienia na oliwkowy krem do rąk. Dzisiaj o dziewiątej rano wszystko wróciło na dobre tory. Patrzyłaś na podjeżdzające samochody na parking, na biegających ulicami kurierów i na pacjentów, których rozpoznawałaś z daleka. Stawiając na białej półce kolorowego miśka z przyszytym sercem, przypomniałaś sobie czteroletniego Gracjana. Pomogłaś mu zwalczyć ból i zapewniłaś go, że w jego życiu pojawi się osoba, która usmaży mu takie same naleśniki, jak jego prababcia. O siódmej otworzyłaś niebieskie pudełko i kartkę zapełnioną drobnymi literami. Teraz wiedziałaś, że kobieta w Twoim wieku, która była jego mamą odziedziła talent do gotowania. Danie podawane w kształcie koperty z białym serem, powidłami lub masłem orzechowym naprawiło małe, tęskniące serce i usunęło spływające łzy. Wyjmując z szafki opakowanie z kawą, spojrzałaś w stronę imienniczki, która podczas pierwszej wizyty milczała przez prawie całe sześćdziesiąt minut. Uczesana w długie warkocze, usiadła na kanapie, oddając książkę.

-Przeczytałam, wspaniale mi się czytało, ale nadal nie rozumiem, dlaczego właśnią taką mi dałaś. -wzięła szklankę z zimną wodą.

-Opowiada o tym, że jeżeli mocno się kogoś kocha, to może być on nawet wilkołakiem. -patrzyłaś uważnie na okładkę, przedstawiającą młodą dziewczynę w czerwonej pelerynie. -Może nie mam takiego doświadczenia, jak pozostali psychologowie tutaj, ale potrafię sama dojść do prawdy.

-Tata mnie nie kocha... -schowała twarz w dłonie i widziałaś tylko pierścionki na jej długich palcach, które codziennie grały na pianinie. -Mam prawie szesnaście lat, ale nie mamy takiego kontaktu, jak dawniej. Woli spędzać czas z moim bratem i nie odpowiadać na moje trudne pytania. Chcę, żeby w końcu się mną zainteresował i był dla mnie dalej bohaterem z dzieciństwa, z którym oglądałam codziennie bajki.

-Uwierz mi, on Cię kocha, ale może urosłaś dla niego zbyt szybko. Nie może bawić się z Tobą już zabawkami, ale musi słuchać rozmów o ulubionych aktorach, modzie albo o chłopaku, w którym zakochałaś się tydzień temu.

-Jeszcze dwa lata temu potrafił wybierać ze mną ubrania, słuchać tej samej muzyki i siedzieć do późna w nocy na ławce, i rozmawiać o głupotach. Teraz nawet nie potrafi mnie przytulić. Czuję się, jakbym była jego pasierbicą, a nie biologiczną córką.

-Kiedyś pewna pięcioletnia dziewczynka musiała pogodzić się z wyjazdem taty, najważniejszej osoby w życiu...-zawiesiłaś na chwilę głos i wlałaś wrzątek do wysokiego kubka w zielone grochy. -Miał wrócić za niecały miesiąc, dać w prezencie dużą lalkę w czerwonej sukience i zostać już na zawsze. Od tamtej pory minęło dwadzieścia lat i nie zobaczyła ani ukochanego ojca, ani wymarzonej lalki o jasnych włosach. -uśmiechnęłaś się smutno. -Pomóż tacie, musicie przejść przez to oboje, będę Ci we wszystkim doradzała. Daj mu na początek piętnaście pytań o sobie, zobaczymy czy zda test.

***
Zaintrygowany usiadłeś na niewygodnym krześle, które nienadawało się do wielogodzinnego siedzenia. Nagłe wezwanie do gabinetu prezesa, wywoływało ciarki na ciele. Ostatnie spotkanie odbyło się niecałe trzy tygodnie temu i przez długie siedem dni siedziałeś na ławce rezerwowej, a Twoje miejsce zajmował inny, niedoświadczony zawodnik, który nie wykorzystał żadnej szansy na zmianę wyniku podczas meczu. W upalne popołudnie nie marzyłeś o kolejnej, dołującej informacji. Chciałeś lemoniady prosto z lodówki, cytrynowego, domowego ciasta i innego widoku za oknem. Gdybyś opuścił szatnię jako pierwszy, ale nie od końca, mógłbyś za dwie godziny założyć czarny fartuch, zbierać zamówienia od klientów, podawać gorące kawy lub herbaty i podjadać na zapleczu słodycze upieczone przez babcię. Ze znanego piłkarza i uczestnika Mistrzostw Europy zamieniłbyś się w kelnera, którego imię pamiętałoby tylko kilka osób. W "Pokusie", która kojarzyła Ci się z reklamą serialu "Lucyfer" byłeś zwykłym chłopakiem, który nie musiał rozdawać autografów. Znowu czułeś się, jak nastolatek z Sieradza. Byłeś obcy i w całości Ci to odpowiadało. Ze wszystkich rozmyśleń wyrwały Cię skrzypiące drzwi i znak od fizjoterapeuty, który zaprosił Cię do środka. Oprócz Waszej dwójki, na kanapie siedział trener, a parę wodną wydobywajacą się z czajnika elektrycznego podziwiał Dubiel i wskazał na wielką kopertę.

-Jesteśmy dumni, że taki klub zauważył naszego zawodnika, ale chcą nam jednocześnie zabrać najlepszego piłkarza. -mężczyzna, do którego należało to miejsce, opadł szybko na kręcony fotel. -Przemyśl na spokojnie  tę propozycję, Mariusz. Przy okazji to wielkie gratulacje od Nas.

-Przywiązałem się do całego sztabu szkoleniowego, a przede wszystkim do ukochanej pani Reni. -zacząłeś z dumą czytać każde zdanie. -Czy to nie mogła być propozycja z Warszawy albo z Poznania?

-Zawsze możesz zostać tutaj.  Widzę, że zależy Ci na pozostaniu w ojczyźnie, Stępel. -uśmiechnął się przyjaźnie trener. -Ruch bez Ciebie nie da sobie rady i znajdziemy się na samym końcu tabeli Ekstraklasy. -dodał fizjoterapeuta, który ostatnio pomógł Ci się pozbyć bólu z prawej kostki.

-Być może chcę zostać poliglotą. -zaśmiałeś się. -Panowie, muszę się z tym przespać. Do poniedziałku.

Całą sobotę i niedzielę pragnąłeś spędzić w małej kawiarni, gdzie klienci mieli do swojej dyspozycji parter, piętro, a także kilka stolików, znajdujących się z tyłu budynku. Miejsca na dworzu były zawsze zajęte, ponieważ każdy mógł uwolnić się od zgiełku i poczuć się, jakby wyjechał nagle ze stolicy, niewidocznym pociągiem. Wkładając kopertę na tylne siedzenie, ostatni raz zerknąłeś na nazwę klubu. W głowie odbijało Ci się męczące echo, które od kilku minut, powtarzało wiecznie tylko jedno. FC Nantes. Oparty o gorącą maskę samochodu, wsunąłeś na nos czarne jokery, które chroniły Twoje oczy od promieni słonecznych. Wbijając wzrok w białe Adidasy, w głowie pojawiło się jedno, dręczące pytanie. Czy klub we Francji byłby dobrym wyborem? Byłeś pewny, że Twoja kariera ruszy z miejsca tak szybko, jak pendolino. Jednak czy odnalazłbyś się pośród obcych ludzi, z nieperfekcyjnym językiem? Musiałeś skorzystać z pomocy jedynego, znanego psychologa. Miałeś pewność, że Karolina będzie lepszym wyborem, niż samodzielne zapisywanie na kartce wszystkich plusów i minusów. Wsiadając do rozgrzanego wnętrza samochodu, załączyłeś klimatyzację i wiedziałeś jedynie, że za pięć kilometrów musisz złożyć wizytę na stacji benzynowej.



***
Według zegarka na lewym nadgarsku do zamknięcia miejsca, w którym zamawiałaś świeży, grejpfrutowy sok zostało jedynie siedem minut. Pobiegłaś szybko na drugą stronę ulicy i nie przejmując się rozwiązanymi sznurówkami o różnych kolorach, otworzyłaś drzwi, słysząc przyjemny dźwięk dzwoneczków. Zajęłaś miejsce przy lśniącym blacie, wybrałaś różową słomkę i spojrzałaś na klosz zapełniony muffinami. Wszystko tutaj różniło się od warszawskiego szumu. Było cicho. Wyłączałaś się z życia. Patrzyłaś na półkę książek, a świecący się słonik z podniesioną trąbą dawał Ci za każdym razem dawkę szczęścia. Z zapełnioną tacą na sali pojawił się kelner. Chłopak, który był wnukiem starszej pani i urodził się w tym samym roku, co Ty. Pomachałaś mu na przywitanie, ale po chwili zobaczyłaś Mańka, który w oddali wycierał szklanki.

-Stępiński, wyrzucili Cię z Ruchu, czy sam się zwolniłeś?!

-Chciałem przez chwilę zostać kelnerem i dostać wysokie napiwki od pięknych kobiet. -stanął naprzeciwko Ciebie, podając Ci sok. -Witam naszą, stałą klientkę, o której babcia mówiła przez całą godzinę.

-To ja musiałam specjalnie jechać do Juraty, żeby Cię poznać? Przez cały rok tutaj przychodzę i ani razu nie widziałam innego mężczyzny, oprócz Krzysztofa.

-Wieczorami to ja zawsze wracałem do Chorzowa. -usłyszeliście trzask wyjściowych drzwi. -Dobrze, że jesteś. Pomożesz mi to wszystko posprzątać, bo braciszkowi śpieszyło się na randkę.

***

Bieganie z mopem pomiędzy stolikami to była ostatnia czynność do wykonania. Opierając się o blat, spojrzałeś w ten sam punkt, co blondynka. Przyznała Ci się, że lubi posłuchać tutaj wiadomości i popatrzeć na zwykłą ścianę, utworzoną z czerwonych cegeł. Godziny w tym miejscu uspajały bardziej niż cała, szklana butelka melisy, którą ostatnio kupiłeś sąsiadce w pobliskiej aptece. Odwracając się do niej, patrzyłeś na jej ciało, które było najlepszą ozdobą lśniącego blatu. Od pół godziny leżała, chwaliła smak czekoladych muffin z waniliowym kremem i wypiła więcej soków, niż Ty po dzisiejszym treningu. Ciągnąc ją za rękę, zsunąłeś z jej puszystych włosów czerwoną klamrę i poczułeś jej nogi, którymi oplotła Twoje biodra. Może matka wiecznie powtarzała, że nie powinieneś interesować się starszymi kobietami, nie wpuszczać ich do swojego życia, ale w tym przypadku nie brałeś sobie tego do serca i przy dwudziestopięcioletniej córce Katarzyny Nawałki, mógłbyś uklęknąć na kolana i zamiast pierścionka, dać jej kapsel Tymbarka z jednym, najważniejszym pytaniem. Całując ją po chłodnej szyi i zapamiętując zapach perfum, usłyszałeś informację z ostatniej chwili.

-W jednym z warszawskich apartamentowców zostało znalezione ciało dwudziestodwuletniego Macieja A, syna znanej psycholog i kierowcy rajdowego. -jak na zawołanie kobieta odsunęła się od Ciebie, dłonie trzęsły się jak u alkoholika i zeskoczyła z blatu, szukając pilota. -Młody chłopak, dobrze zapowiadający się trener dziecięcej, warszawskiej drużyny, został zamordowany. Dochodzenie w sprawie trwa.
***
Nadchodzi wiosna, wraca Maniek.
Zapraszam serdecznie do komentowania!
 

11 komentarzy:

  1. Sam tytuł rozdziału wywołał ciary! Do samego końca bałam się, że coś się stało sympatycznej psycholog :3 Ta rozmowa z nastolatką była bardzo bolesna, ale i prawdziwa, taka po prostu szczera. Moje serce rośnie za każdy taki psychologiczny fragment. Mam nadzieję, że Karolina jakoś nie załamie się po tej informacji, a Maniek nie będzie zbyt długo ukrywał propozycji z nowego klubu. Całusy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał wywołać, więc otrzymałam tego potwierdzenie! W psychologicznych fragmentach jest tylko cała prawda i wydaje mi się, że to jeszcze nie koniec w tym przypadku.

      Usuń
  2. Jestem!
    Kurczę, kochana, powiem ci szczerze, że stęskniłam się za tą historią ^^
    Świetny rozdział, chociaż sam tytuł napędził mi niezłego stracha :D Końcówka zresztą też zabrzmiała niesamowicie intrygująco. Aż jestem podwójnie ciekawa, co ty tam wykombinujesz.
    Mam tylko nadzieję, że z Karoliną wszystko będzie w porządku, że nam się dziewczyna teraz nie załamie...
    Weny, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też musiałam zatęsknić, a nastąpiło to dopiero po prawie dwóch miesiącach przerwy.

      Usuń
  3. dziękuję za informację, wrócę z komentarzem jeszcze dzisiaj. Lil.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maniek nie ukrywaj tej propozycji za długo! Karolina przeszła zbyt wiele, jak na te krótkie dwadzieścia pięć lat. Jeżeli dobrze rozumiem to ta opowieść o ojcu i lalce była z jej życia, w dodatku narzeczony narkoman to kolejne zło. Podaruj jej szczęście.

      Usuń
    2. Będę dalej informowała. Tak opowieść o ojcu i lalce to prawdziwy fakt z życia Karoliny.

      Usuń
  4. Wiosna ah wiosna, już naprawdę za nią tęsknie! Było pięknie, a zrobiło się znowu szaro i ponuro... :( Dobrze, że chociaż można liczyć na twoje opowieści. ;D
    Wracając do opowiadania. Odniosłam wrażenie, że ta historia o dziewczynce i lalce była historią z życia głównej bohaterki. Maniek powinien powiedzieć o propozycji Karolinie, gdy są razem są szczęśliwi i to widać. Tylko jak ma jej powiedzieć, po takiej informacji, jaka dotarła do Karoliny? Wszystko się teraz jeszcze bardziej skomplikowało. :(
    Czekam na kolejny i mam nadzieję, że długo nie będę musiała czekać. :)
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham wiosnę i przy okazji wróciła mi wena do tego opowiadania. Tak historia była z życia Karoliny. Sądzę, że moja bohaterka nie będzie płakała po nocach, chociaż ja tam jeszcze nie wiem.

      Usuń
  5. Wróciłam! <3
    Gdy tylko zobaczyłam tytuł rozdziału, od razu pomyślałam najgorsze - że coś stało się Mańkowi. Na szczęście, kamień z serca, to nie on.
    Mam jedną refleksję - potrafisz zwalić z nóg. To opowiadanie na początku było takie chilloutowe, przyjemne, a potem po prostu tak zaskoczyłaś nas, że nie wiem, co powiedzieć. Teraz też tak samo - cały rozdział taki lajcikowy, a potem - bum! Były Karoliny został zamordowany.
    Niemniej jednak uwielbiam kryminały i cieszę się z takich nagłych zwrotów akcji. :D
    Kochana, jak zawsze trzymasz wysoki poziom i mam nadzieję, że będziesz kontynuowała to opowiadanie, bo jestem ciekawa, co wydarzy się dalej :))
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mańkowi to ja krzywdy nie potrafiłabym zrobić, spokojnie.

      Usuń