niedziela, 25 grudnia 2016

08.Jak tylko dorosnę...

Kilka tygodni później

Westchnęłaś cicho i z puszką, schłodzonej Coca-Coli zakończyłaś godzinną rozmowę z przebywającym we Francji dwudziestojednolatkiem, który mimo młodego wieku spełnił swoje największe marzenie. Gdybyś urodziła się jako chłopiec i liczyłaby się dla Ciebie tylko piłka nożna, pobyt na Euro byłby takim samym szczęściem, jak obroniona magisterka i praca, której pragnęłaś od kilku, długich lat. Opierając o chłodną, kremową ścianę, oczekiwałaś momentu, w którym usłyszysz pukanie do drzwi i zobaczysz swoją pierwszą pacjentkę, która przedstawiła się jako Eve i zakończyła szybko połączenie. Zdejmując z włosów przeciwsłoneczne okulary i poprawiając długą, granatową koszulę, usiadłaś na parapecie wpatrując się w miasto, które dopiero budziło się do życia, a na ulicach zaczęły pojawiać się pierwsze osoby. Wśród nich dostrzegłaś tajemniczą dziewczynę z blizną na policzku, zielonymi włosami i ubraną całą na czarno, trzymającą w dłoni stary plecak. To musiała być ona; nie słysząc jej głosu, nie znając jej problemów, pragnęłaś jej pomóc i wiedziałaś, że zrobisz wszystko, aby wreszcie odkryła swoją własną definicję szczęścia. Po chwili usłyszałaś trzask drzwi, a szesnastolatka rzuciła na Twoje biurko kilka, ciemnych ulotek i usiadła wygodnie na czarnym krześle.

-Wydajesz się normalna. -zaczęła rozmowę, wyłamując przy tym palce. -Nareszcie spotykam psychologa, który nie ma ponad pięćdziesięciu lat i nie nosi nudnych ubrań. Fajna stylówka.

-U nas takich psychologów nie spotkasz; każdy z nas jest inny, ale na pewno zbudzający zaufanie. -usiadłaś naprzeciwko niej i uważnie zaczęłaś ją obserwować -Opowiedz mi coś o sobie.

-Moja opiekunka z domu dziecka musiała Ci opowiedzieć każdy szczegół z mojego życia i pewnie widzisz przed sobą nastolatkę, którą najchętniej wyrzuciłabyś z gabinetu.

-Nie umiesz czytać w moich myślach, widzę nastolatkę, która jest sympatyczną dziewczyną i niepotrzebnie buduje wokół siebie mur. Nie odsuwaj się ode mnie, bo ja chcę poznać Twoje życie, a nie jego streszczenie.

-Na pewno mówiła o każdym moim problemie i chcesz teraz powiedzieć, że doskonale mnie rozumiesz, co?

-Wcale nie mam ochoty tak mówić, ponieważ jesteśmy inne, a Twoje problemy są dla mnie, jak książka, której nigdy nie przeczytałam. Nie znam Cię, ale właśnie próbuję to zmienić, Eve.

-Kurde, już wiem, że na jednej wizycie u Ciebie się nie skończy. -wstała i podeszła do komody z książkami. -Moje kłopoty zaczęły się trzy lata temu. Ojciec zdradzał mamę, a ona popadła w depresję i upiła się na śmierć. Oboje mnie zostawili, a ja jestem postrzegana jako największe zło na całym świecie. Dla ludzi takich, jak ja nie ma miejsca nigdzie.

Wpatrując się w pomazaną kolorowymi cienkopisami kartkę, uniosłaś wzrok na nią. Jej głos był stanowczy i niczego nie omijała; chwilami tylko spoglądała na Ciebie i pozostawała w milczeniu, jakby strach powstrzymywał ją przed wyrażeniem wszystkiego, co ją spotkało. Zrozumiałaś, że Eve, która jest zagadką dla wszystkich, jest młodą kobietą, która z natury się boi i właśnie ponownie chce zostać ślimakiem i schować się do bezpiecznej skorupy. Nie pozwolisz jej na to, aby uciekła i nie stawiła czoła swoim problemom. Doprowadzisz ją do zwycięskiej mety i nastolatka wygra walkę ze swoimi przeciwnościami losu, które spotykają każdego z nas. Nikt nie jest odporny na ból i cierpienie, a każde złe wydarzenie może dotknąć każdego z nas w najmniej oczekiwanym momencie.

-Mylisz się, rodzimy się po to, aby spotkać na swojej drodze odpowiednich ludzi i miejsca, do których czujemy przywiązanie.

-Masz takich ludzi i takie miejsca? -zdjęła czapkę z daszkiem i rzuciła ją na kanapę.

-Mam najwspanialszych na świecie rodziców, siostrę i pewnego chłopaka, który potrafi zadzwonić do mnie o trzeciej w nocy i śmiać się z własnych głupot. -delikatnie się uśmiechnęłaś na samą myśl o Mariuszu.  -Do moich ukochanych miejsc mogę Cię zabrać już za tydzień. -zachęciłaś ją i ujrzałaś śnieżnobiały rząd, idealnie prostych zębów. -Uważam, że powinnaś częściej się uśmiechać i pewnie ta wibracja w Twoim telefonie jest od osoby, która liczy się dla Ciebie najbardziej na świecie.

-Skąd wiedziałaś?

-Mam już swoje sposoby, mam nadzieję, że kiedyś opowiesz mi o nim. -pożegnałaś się z nią i opierając policzek o chłodną szybę zobaczyłaś młodego chłopaka o kręconych, rudych włosach, który mocno się w nią wtulił.


***

Pokonując kilkanaście schodów i dostając się na jednocześnie trzecie, i ostatnie piętro nowego budynku, usiadłeś na poczekalni, wpatrując się w kilka, ciemnobrązowych drzwi. Za jednymi mieścił się gabinet psychoterapeuty, za drugimi natomiast przyjmowała mama Karoliny i nareszcie na ostatnich z nich widniała tabliczka z imieniem i nazwiskiem dwudziestopięciolatki, której informacja o szrocie wcale Cię nie wystraszyła. Po opiniach trenera byłeś pewny, że oddałeś swoje BMV w dobre ręce; blondynka była dobrym kierowcą, zdała prawo jazdy za pierwszym razem i lubiła ryzyko, dlatego kilka tygodni temu sprzedała swój, sześcioletni samochód i zamieniła go na nowy, błękitny motor. Jej widok spowodował, że wróciłeś od razu do rzeczywistości, prawie upuszczając na podłogę bukiet kwiatów i torbę wypełnioną żelkami, przywiezionymi prosto z miasta zakochanych. Wysoki chłopiec uścisnął delikatnie jej dłoń i zbliżając się do windy, wypowiedział głośno słowa, które spowodowały, że właśnie doczekałeś się przeciwnika.

-Jak tylko dorosnę, zostaniesz moją żoną. -puścił jej oczko i machał do momentu, aż drzwi się zamknęły.

Ze zdziwienia potarłeś swoją zmęczoną twarz i nie tracąc żadnej cennej minuty, pobiegłeś za nią do jej gabinetu. Przymykając za sobą drzwi, zobaczyłeś ją na drabinie, kiedy wieszała na ścianie kilka obrazków. Zlustrowałeś jej nogi i jej idealną figurę. Zdjąłeś bezszelestnie dżinsową kurtkę i dotknęłaś jej zimnych kostek, przytrzymując ją mocno.

 
-Ich ersticken, wenn ich drehe. *

-Pani psycholog nie powinna być taka agresywna.

-Maniek?! -zeskoczyłaś z drabiny. -Też tęskniłam. -przytuliła się do Ciebie i poczułeś, że Wasza znajomość się nie kończy, jeszcze nie teraz.

 ***

Wpatrując się w granatowe niebo i naciągając na głowę kaptur od czarnej kurtki, wyrzuciłaś do pobliskiego kosza paczkę po najlepszych ze wszystkich cukierkach z galaretki. Krótka rozmowa przeciągnęła się do dwudziestej pierwszej w nocy i nawet deszcz Was nie odstraszył. Opierając się o maskę jego granatowego samochodu, przyciągnęłaś go do siebie bardziej, śmiejąc się przy tym głośno. Nareszcie miałaś go ponownie przy swoim boku i przygoda rozpoczęta w Juracie będzie trwała dłużej, niż to sobie wyobrażałaś.

-Ostatni, Karola. -wskazał na prawie puste opakowanie po żelkach.

-Możesz zjeść, nie mam zamiaru mieć mdłości, kochany.

-Kochany?! Coraz lepiej. -zbliżył swoją twarz do twojej. -Podobało mi się to, mów tak do mnie częściej.

Spojrzałaś na jego opaloną francuskim słońcem twarz, którą oświetlała latarnia. Od dwóch godzin powinnaś być w domu i wypoczywać przed kolejnym dniem pracy. Na samym początku miałaś mało pacjentów, dlatego chciałaś zapamiętać te chwile, jak najlepiej. Chciałaś, aby wkrótce dwójka pacjentów zamieniła się na większość ilość i Twój dzień kręciłby się wokół nich i rozwiązywania wspólnie ich problemów. Siadając na masce BMV, mocno złapałaś go za rękaw kurtki i wpatrując się nieustanie w jego błyszczące, błękitne tęczówki, poczułaś się, jak we własnym raju, ale nadszedł on dopiero w momencie, w którym złączyliście swoje usta. Wargi, które smakowały jednocześnie jabłkowymi, śmietankowymi i kwaśnymi żelkami.

***



*Uduszę, kiedy tylko się odwrócę (tłumaczenie j. niemiecki)
Po przeczytaniu i skomentowaniu, wróćcie do trybu offline :)
To ostatni post w tym roku, więc do zobaczenia w styczniu :3


sobota, 17 grudnia 2016

07. Kocham Cię, Maniek.

Wkładając do walizki czarne szpilki GUESS i zielone, sportowe buty Nike, smutna położyłaś się na wygodnym łóżku. Po raz pierwszy w życiu odczuwałaś wielką niechęć związaną z powrotem do stolicy; w Juracie czułaś prawdziwy spokój, którego i w ciągu dnia, i nocy brakowało Ci w rodzinnym mieście. Zasłaniając twarz kosmykami włosów, rzuciłaś na szafkę nocną opakowanie z soczewkami Zośki, która od kilku godzin chodziła po hotelu w znienawidzonych, okrągłych okularach. Wzdychając, rozejrzałaś się po pokoju i z czerwoną walizką pojawiłaś się na korytarzu, na którym nie brakowało piłkarzy, niektórych partnerek i dzieci. Przechodząc obok pokoju, w którym o zwycięstwo walczyli kolejni zawodni, poczułaś wielki zamęt w głowie. Na kanapie siedział Pazdan ze znajomym Tobie telefonem w kolorowej obudowie.

-Gryzę tylko wtedy, kiedy ktoś ma mój telefon. -pociągnęłaś go za palce. -Oddajesz w tej chwili albo możesz tego pożałować. -wyciągnęłaś dłoń w jego kierunku, przyglądając się szczęśliwemu Jędrzejczykowi.

-Musiałem wysłać tylko jednego, niewinnego SMS-a. -uśmiechnął się szeroko.

-Spójrz!. -wskazał ręką Artur. -Odbiorca wiadomości pojawił się tutaj z prędkością światła. -poklepał kolegę po głowie i uważnie zaczął obserwować grę w wykonaniu Zielińskiego i Milika.

-Pragnę budzić się przy Tobie każdej nocy? -przeczytałaś głośno i po raz kolejny zerknęłaś na krótką treść wiadomości. -Michał, nie musiałeś się ukrywać w moim cieniu. Wystarczyło powiedzieć, że w krótkim czasie zmieniłeś orientację. -z całej siły uderzyłaś go w ramię. -Maniek, a Tobie z całego serca współczuję.

***

Zaczesując gładko włosy, oparłaś się o szybę wpatrując się w wzburzone fale morza. Ta plaża jako jedyna była świadkiem wielu zmian w Twoim życiu. Pierwszej nocy owinięta w kolorowy, bawełniany sweter zerwałaś z przeszłością, rozpoczynając teraźniejszość z nową Karoliną Gehrmann. Jeden, majowy dzień zmienił Twoje spojrzenie na świat; chciałaś spełniać wszystkie swoje marzenia, zerwać z monotonią i czuć, że jesteś dwudziestopięciolatką, która pragnie poznać swoje życie najlepiej, jak tylko może. Pożegnałaś się ze łzami, smutkiem i bólem, a złoty pierścionek przemierzał nową drogę w szklanej butelce. Jako przyszły psycholog odniosłaś swój pierwszy sukces; pomogłaś samej sobie zamknąć rozdziały, które były dla Ciebie najważniejsze. Spoglądając na pierwsze krople deszczu, zdjęłaś z łóżka pudrową walizkę i zatrzaskując za sobą drzwi, szykowałaś się do ciężkiego powrotu, który mógłby wcale nie nastąpić. Zatrzymując się przy wielkim lustrze, ostatni raz poprawiłaś granatowy żakiet i strzepując z niego niewidoczny pyłek, zaczęłaś obserwować uśmiechniętych piłkarzy, niektóre partnerki i biegające wokół nich pociechy. Gdyby nie zakończony związek; w lipcu przyszłego roku szykowałabyś się do ślubu. Mimo ogromnej zadry na sercu, marzyłaś o mężczyźnie, który będzie z Tobą do końca Twoich dni, będzie Cię kochał bezgranicznie i nigdy nie odrzuci Cię na boczne tory. Śmiejąc się pod nosem z kolejnych wygłupów Pazdana i Jędrzejczyka, nacisnęłaś przycisk przy windzie i splatając ręce na piersiach, zobaczyłaś obok siebie zawodnika, z którym nawiązałaś najlepszy kontakt.

-Linka, a ty masz zamiar do tej Warszawy na pieszo wrócić? -chwycił rączkę od Twojej walizki. -Trener od samego rana szuka Ci zastępczego samochodu i sądzę, że nawet do jutra nic Ci nie znajdzie.

-Właśnie za to nie lubię mężczyzn. Za żadne skarby nie pożyczą samochodu, chociaż jest im obecnie wcale nie potrzebny. -oparłaś się o ścianę, wpatrując się w zamykające drzwi.

-Czy to znaczy, że należę do wyjątków? -wyjął z kieszeni kluczyki od samochodu z breloczkiem Lego.

-Kocham Cię, Maniek. -podskoczyłaś z radości. -Oczywiście po przyjacielsku.

-Teraz będę miał złamane serce. -zrobił z ust podkówkę i wsunął na nos przeciwsłoneczne okulary.

-Kup Super Glue, potrafi zdziałać cuda. -zaśmiałaś się głośno, zwracając na siebie uwagę.

***

Podrzucając w ręku kluczyki od samochodu, uważnie obserwowałeś zachowanie blondynki. Na samym początku była zachwycona, następnie sprawdziła cenę zakupionego pół roku temu BWM, a od kilku minut stała oparta o maskę, wpatrując się w wysokie, beżowe szpilki.

-Jeżeli masz zamiar spóźnić się na egzamin to wychodzi Ci to doskonale, Karola.

-Maniek, nie pożyczę tego samochodu, gdyby coś się stało, nie wypłacę Ci się do końca życia.

Przeczesując dłonią mokre włosy i nie zwracając uwagi na kolegów z Reprezentacji, opadłeś na kolana. Gorąca kostka brukowa nie przynosiła żadnej przyjemności, ale ty z miną szczeniaczka i Kota ze Shreka wpatrywałeś się jej niebieskie oczy i miałeś w planach zrobić wszystko, aby tylko się zgodziła. Krzyki chłopaków dało się usłyszeć od razu, a Ty przy ich pomocy wsunąłeś do kieszeni jej spodni przedmiot, który nigdy nie trafił w inne ręce. Podnosząc się powoli, przytuliłeś się do niej, życząc jedynie udanej podróży. Wasze kolejne spotkanie czekało Was dopiero za miesiąc, we Francji. Po tych kilkudziesięciu godzinach zrozumiałeś, że Karolina była pierwszą kobietą, która zaskakiwała Cię na każdym kroku. Widać było, że każdego dnia stawiała sobie coraz wyżej poprzeczkę i czymś niespotykanym Cię oczarowała.

***

Odrzucając śnieżnobiałą kołdrę na bok, wysłuchiwałeś uważnie informacji z całego świata. W tej chwili oprócz głosu zagranicznych sportów w całym pokoju panowała cisza. Dziękowałeś z całego serca brunetce, która była miłością Kapustki, że uwolniła Cię od człowieka, z którym nie dało się wytrzymać dwudziestu czterech godzin w jednym pomieszczeniu. Tak samo, jak on miałeś z tego same korzyści; złączone łóżko, telewizor jedynie do Twojej dyspozycji i spokój, który wcale Ci nie przeszkadzał. Wybierając na pilocie trzy liczby, usłyszałeś wibrację telefonu i nie zwracając uwagi na nic, zrzuciłeś z szafki nocnej trzy koszulki, przesuwając od razu zieloną strzałkę.

-Maniek, tragedia! -odsunąłeś urządzenie od ucha; krzyk blondynki był nie do zaakceptowania, a ty nie miałeś zamiaru ogłuchnąć. -Twój samochód wylądował na szrocie.

-Na Twoim miejscu zbierałbym już pieniądze. Masz czas do końca miesiąca, ale pamiętaj, że drugi samochód jest mi niepotrzebny.

-Właśnie popsułeś moje plany, miało być inaczej, a wyszło jak zawsze. Wróżbita Maciej się znalazł. -jej ton zaczął być poważny, a Ty wiedziałeś, że ta rozmowa szybko się nie skończy.


***
 
 
Pokażcie mi, że jesteście!
Z każdym rozdziałem jest Was coraz mniej, a moja wena zaczyna leżeć i marudzić.


piątek, 9 grudnia 2016

06. Ty się ciesz, że Cię lubię.

Jurata była miejscem, w którym mogłaś odpocząć od wielkiej metropolii i codziennej prozy życia. W stolicy nie czułabyś się, jakby czas przed chwilą zatrzymał się na wieczność. Wszystko różniło się od tego, co znajdowało się w Warszawie, nawet czarna, gorzka kawa smakowała inaczej. Kręcąc głową zapomniałaś o tym, co dobre i ostatni raz uderzyłaś w drzwi, za których dobiegał głośny dźwięk telewizora. Poprawiając krótki, koronkowy szlafrok, skierowałaś się w stronę pokoju piłkarza, z którym każdego dnia łączyło Was coraz więcej. Od pierwszego spotkania minęło zaledwie czterdzieści osiem godzin, a Ty odnosiłaś powoli wrażenie, że znasz go całe życie. Ze Stępińskim nawiązałaś znajomość szybciej, niż z najlepszymi przyjaciółkami z Uniwersytetu.

***

Wrzucając kolejną koszulę do walizki, westchnąłeś jedynie głośno. Wiedziałeś, że na zgrupowaniu w Arłamowie wcale ich nie założysz, bo nie mógłbyś nawet spojrzeć na te liczne zagniecenia, do których sam się przyczyniłeś. Układając bagaż na podłodze, usłyszałeś skrzypnięcie drzwiami i znany od dwóch dni piękny, kobiecy głos.

-Maniek, a jak przytrafi Ci się randka z uroczą fanką, to jak ty będziesz wyglądać?

-Na taką randkę trzeba zasłużyć. -spojrzał uważnie na Ciebie. -Babcia przez wiele lat mnie uczyła, ale nie byłem pilnym uczniem w tej kwestii. -wzruszył ramionami i wyjął ubrania z walizki.

-Niestety babcią twoją nie jestem, ale być może Ci pomogę. Pożyczysz mi bluzę, a możesz liczyć na moje wsparcie.

Jeszcze przed spacerem nie przypuszczałeś, że kiedykolwiek blondynka późno w nocy będzie składała starannie potrzebne Ci na wyjazd ubrania. Naciągając jej na oczy kaptur od białej bluzy, byłeś pewny, że gdyby trener Nawałka w tej chwili obecny był na korytarzu, kontrolę zrobiłby tylko i jedynie w Twoim pokoju. Oboje zakłócaliście ciszę nocną, ale Tobie jedynie to się podobało. Nareszcie zmieniłeś współlokatora i mogłeś odpłacić się kolegom za ostatnią, nieprzespaną noc.

 
***

Powoli uniosłaś powieki i poprawiając się na niewielkim, jednoosobowym łóżku, uwolniłaś się z uścisku bruneta. Z punktu widzenia przyszłego psychologa Wasza znajomość wielkimi krokami zbliżała się do niebezpiecznej granicy, na której przekroczenie nie mogłaś sobie pozwolić. Z dwudziestojednolatkiem poczułaś niewyobrażalną więź i gdyby nawet teraz miał nadejść koniec świata, zdecydowanie musiałaś zwolnić. Przykrywając go śnieżnobiałą kołdrą, musnęłaś delikatnie jego policzek i niezauważalnie dostałaś się do pokoju. Złośliwie spojrzałaś na przebywającą w krainie snów Zośkę i chowając jej soczewki, odniosłaś małe zwycięstwo, uśmiechając się przy triumfalnie.

***

Ułożyłeś nogi na stojącym naprzeciwko krześle i pijąc powoli magnez, obserwowałeś filmik z nocnego pokera i wysłuchiwałeś licznych relacji. Odetchnąłeś z ulgą, że jednak nie dałeś się wkręcić w zabawę i nie musiałeś w razie przegranej tańczyć na stole w samych bokserkach. Wystarczył Ci wygrany pojedynek z Karoliną i o nic więcej nie chciałeś się zakładać. Odkładając tablet Piszczka, zaobserwowałeś blondynkę, która zaczęła wykonywać rzuty rożne. Przeskakując przez oparcie kanapy, marzyłeś o wspólnej grze w świecie rzeczywistym. Jej determinacja była widoczna i wiedziałeś, że koszulka z jej własnym nazwiskiem nie była wykonywana na specjalne życzenie. Po zobaczeniu perfekcyjnego rzutu wiedziałeś, że dla tej kobiety piłka nożna nie jest obca pod żadnym pozorem. Zabierając z torby treningowej nowe korki ze swoim pseudonimem, wybiegłeś z hotelu ewakuacyjnym wyjściem. Podchodząc do niej, ułożyłeś natychmiast na jej biodrach ręce. Usłyszałeś tylko pisk i od razu kobieta odskoczyła od Ciebie, jakbyś był wodą i miał pokonać ogień.

-Nie pozwalaj sobie, wystraszyłeś mnie.

-Wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać.

-Kolejny raz przekroczyłeś moją granicę, Maniek.

-Liczysz to? -podałeś jej piłkę.

-Jesteś jedynym, który to robi i powoli zamienia się to w prześladowanie. -zaczęła się śmiać.

-Moja granica już dawno i to wiele razy została przekroczona. Po setce przestałem liczyć. -machnąłeś lekko ręką.

-Ty się ciesz, że Cię lubię. -wykonała kolejny, doskonały rzut rożny.

-O! Przyznałaś się! -krzyknąłeś z radością.

-Tylko nie zwariuj z powodu tej informacji. -zrobiła głupią minę i pobiegła do hotelu.

Nie przejmując się niczym położyłeś się na trawie; znajomość z Karoliną była Ci potrzebna, wspólne tematy do rozmów i pasje sprawiły, że po powrocie do codziennego życia nic nie będzie takie samo. Układając splecione dłonie pod głową, usłyszałeś charakterystyczny dźwięk powiadomienia i zainteresowany spojrzałeś na wyświetlającą się na ekranie blokady wiadomość 'Pragnę budzić się przy Tobie każdej nocy'.
 

***
Długość następnym razem się zmieni, obiecuję!