-Słyszałam, że z samego rana wysłuchujesz jedną, przypadkową piosenkę i się na niej wzorujesz przez dwadzieścia cztery godziny. -założyłaś jego bluzę. -Posłuchamy razem tego utworu, ugotujemy spaghetti z moim ulubionym pomidorowym sosem, a później zaprowadzisz mnie do osiedlowego sklepu i będziemy robić zakupy na następny dzień.
-Pokażę Ci nawet ulubiony plac zabaw, gdzie regeneruję się po przegranym meczu, oddam Ci połowę swojego łóżka i wyłączymy wszystkie alarmy na jutro. -zgasił lampy w całej kawiarni i zaprowadził Cię do samochodu. -Pożyczę Ci swoje okulary przeciwsłoneczne, a w nocy zrobię zdjęcie śpiącej kobiety, wywołam je i powieszę na ścianie w sypialni. -hamując pośpiesznie na czerwonym świetle, wręczył Ci swój napój z dodatkiem lodu.
Nie chciałaś słyszeć o niczym innym. Byłaś szczęśliwa. W pamięci nie istniał mężczyzna o nazwisku Adamiak. Wszystko stanie się lepsze, a być w może w niedalekiej przyszłości Stępiński będzie znał Twoje serce tak samo, jak swoje, a może i znacznie lepiej.
***
Podczas bezsennej nocy, na jej profilu znalazłeś kilka fotografii utrzymanych w tym samym filtrze. Wiedziałeś kim był dla niej zamordowany dwudziestodwulatek, którego matka była psychologiem, a ojciec kierowcą rajdowym, o którym pisali na pierwszych stronach gazet. Ty też nie miałeś czystej przeszłości. Nie chciałeś rozdrapywać ran blondynki. Obiecałeś sobie, że przy Tobie nie wydarzy się jej żadna krzywda. Ubezpieczysz ją od problemów i krętych schodów bez końca. Odkąd spotkałeś ją w maju, zawróciła Ci w głowie, chłonąłeś jej słowa, jak gąbka i byłeś w stanie być jej własnym kołem ratunkowym, które wykorzysta w każdej chwili. Chciałeś, aby w Twoim domu roznosił się zapach jej perfum, na szafce nocnej leżały książki z zakładkami, które samodzielnie ozdabiała. Po prostu mieszkanie bez niej było miejscem, w którym spałeś, samotnie siedziałeś z jedzeniem w jadalni i leżałeś bezczynnie wpatrując w kremowe sufity. Z nią przy boku wszystko było w stanie się zmienić. Półka z płytami mogła powiększyć się o kilka, cennych pozycji. Wieczorem kłócilibyście o wybór programu w telewizji. Kibicowalibyście innym drużynom, a także rozmawiali jak starzy przyjaciele, którzy spotkali się na tej samej drodze po wielu latach. Miało być pozytywnie i piękniej na codzień. Przy Karolinie wschodziło słońce, a po największym deszczu zawsze wychodziłaby najładniejsza tęcza, a rzeczy nierealne, stawałyby się rzeczywistością. Dla dwudziestopięciolatki byłeś w stanie podrzeć propozycję z nowego, zagranicznego klubu i zostać przez następny rok w Chorzowie, ale także mogłeś zaproponować jej wspólne mieszkanie w centrum Nantes, kupić dwa psy albo koty i czekać na jej powroty z kolacją przy świecach. Tylko, że ona przyjmowała romantyzm w drobnej postaci, o to się postarasz, aby na samym końcu nic ją nie zemdliło.
-Mam w lodówce schłodzonego szampana i wino brzoskwiniowe, które znowu będziemy sączyć przez całą noc. -uśmiechnąłeś się na widok zmęczonej blondynki.
-Jeszcze bardziej się w Tobie zakochałam, Maniek. -poklepała Cię po ramieniu i odpłynęła do krainy Morfeusza, która od razu ją do siebie porwała.
***
Przyjmując w gabinecie ostatnią pacjentkę, odetchnęłaś z widoczną ulgą. Trzydziestostopniowy upał, klimatyzja uległa kolejnej awarii, a Tobie powoli kończyła się schłodzona woda. Piętnastolenia Julia przypominała Ciebie z przeszłości. W gimnazjum kochałaś łączyć ubrania i nosić zbyt wielkie bluzy. Przyjrzałaś się uważnie trampkom, na których znajdowały się młodzieżowe skróty. To nie był Twój świat, ale podczas długich przerw, na których powinnaś zjeść tylko drugie śniadanie i obiad, zapamiętywałaś obce Ci dotychczas słowa.
-Uważam, że moi rodzice chcieliby mnie zamknąć w klatce. -ułożyła opalone dłonie na biurku. -Chciałam wyjechać ze stolicy, zacząć szkołę średnią w oddalonym o sto kilometrów liceum artystycznym, ale na siłę muszę zostać tutaj i biegać od września na drugą stronę ulicy.
-Też biegałam, ale na przystanek autobusowy. W życiu człowieka przychodzi taki wiek, że chce się usamodzielnić, wyjechać i zostawić za sobą wszystko. Gwarantuję Ci, że tęskniłabyś za rodzicami, a dwa dni z nimi byłyby jak skrócona doba.
-Traktują mnie, jak dziecko, które nie potrafi chodzić. Gdyby poświęcili mi więcej czasu zauważyliby, że jestem zauroczona chłopakiem, z którym chodziłam do szkoły przez dziewięć lat.
-Zadaj im podstawowe piętnaście pytań o sobie, wypisz je na kartce, a później będzie nam łatwiej rozpracować ten problem. Może po prostu oni zatrzymali się w czasie? Nie chcą, abyś im uciekła w tak młodym wieku. -tymi słowami pożegnałaś się z dziewczyną i zderzyłaś się na wejściu z wysokim brunetem.
Jego biała koszulka raziła w oczy. Mogłaby robić za propozycję u dentysty, który właśnie miałyby wybielać zęby. Zamykając za nim drzwi, zobaczyłaś pierwszą, charakterystyczną cechę. Ten sam sposób poruszania się, prawie niesłyszalny. Siadając na swoim obrotowym krześle, zobaczyłaś tym razem znowu coś, co ich łączyło. Wnikliwe spojrzenie, którym mógłby poparzyć ciało i przebić się na wylot. Błękitne tęczówki, które były w stanie zobaczyć najmniejszy drobiazg, taki jak delikatny pyłek kurzu na kaktusie w zielonej doniczce.
-Chciałem Cię ostrzeć. -zdjął przeciwsłoneczne okulary, które wsunął na krótkie włosy. -Do Chorzowa wróciła kobieta, która potrafi zamienić się w bombę.
-Możesz prościej, Krzysiek.
-Była z moim bratem już dwa razy, potrafi go obręcić wokół małego palca, a on tańczy tak jak ona zagra.
-Bitwy ze mną nikt nie potrafi wygrać. Obiecuję Ci, że Maniek nie straci mózgu i jadę jutro kibicować mu na meczu. -wyjęłaś z torby koszulkę Ruchu.
***
Wybiegając z hali poczułeś się w jak najgorszym koszmarze, z którego się wybudzisz z kropelkami potu i przerażeniem. Powrót dwudziestolatki, która towarzyszyła Ci na Gali Ekstraklasy wzbudził wstręt do jej osoby. Może wówczas żaden mężczyzna nie potrafił oderwać wzroku od jej wyglądu. Krótka, biała sukienka z wyciętym dekoldem robiła wrażenie nawet na Tobie. Zaprosiłeś ją tylko, aby nie siedzieć samotnie i nie zazdrościć kolegom, że mają szczęśliwe życie z dziewczynami albo żonami. Jednak nie byłeś w stanie zagwarantować jej ponownie związku. Nie zasłużyła na Twoją trzecią, cenną szansę. Uciekłeś na zgrupowanie do Juraty. Maj okazał się miesiącem, w którym straciłeś głowę dla blondynki, która miała takiego samego bzika na punkcie piłce nożnej. Stojąc przy uchylonych drzwiach od jej gabinetu, zacisnąłeś mocniej dłoń na komplecie drugich kluczy. Miałeś je dzisiaj wręczyć. Dłużej nie chciałeś związku na odległość, jednak na kanapie obok Karoliny siedziała jej siostra. Zośka właśnie szukała czegoś na ogromnym tablecie z pozłacającą obudową.
-Hej. Mam do wynajęcie mieszkanie, które co dopiero zostało wykończone. Ze względu na moje wyjazdy i najbliższą przeprowadzkę, z bólem serca muszę oddać je w dobre ręce. -przeczytała głośno i potrząsnęła mocno ramieniem dwudziestopięciolatki. -Okłamuje Cię.
-Nie wiedziałam, że tak dokładnie śledzisz jego profile społecznościowe.
-Karola, to dla Twojego dobra. Nie pozwolę, żeby kolejny Cię wykorzystywał. -rzuciła urządzenie na miękki koc. -Daj sobie z nim spokój, na pewno nic by Ci nie powiedział, chociaż za to łóżko, nawet ja mogłabym się szeroko uśmiechnąć.
-Zośka, wyjdź i zostaw mi to ogłoszenie. Zgłoszę się jako pierwsza. -zerknęła na godzinę i wybrała Twój numer. -Nie odbiera, ale będę próbować do końca.
***
smutno, bo uciekliście, ale wierzę w Wasz powrót.
nie dawaj sobie z nim spokoju. weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńps. aż chciałabym zobaczyć to łóżko xd
łóżko musiało być wyjątkowe, bo Zosia chce widzieć tylko takie rzeczy.
UsuńW końcu dotarłam tutaj, muszę powiedzieć, że dzieje się tu duuużo! Czekam na dalsze losy bohaterów, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMusi się dziać duuuużo, inaczej nikogo by tutaj nie było.
UsuńLil zaczęła urlop, więc może komentować. Zrobiłaś mi ochotę na wino brzoskwiniowe i chyba za chwilę pobiegnę do sklepu. W ostatnim rozdziale myślałam, że ta śmierć wcale nie jest prawdziwa, a Maciek będzie żył, na szczęście moje głupie myśli się nie spełniły. Boję się tego powrotu tej byłej... Czyta się to doskonale, naprawdę to opowiadanie zasługuje na brawa *biję je teraz, ale nie słyszysz*
OdpowiedzUsuńkocham mocno takich autorów i takie fabuły! Do następnego :)
Kupuj, słyszałam że dobre, za dwa lata spróbuję. Maciek miał jej dać spokój i to definitywnie.
UsuńKocham takich czytelników.
Miłego urlopu.
Melduję się!
OdpowiedzUsuńI przepraszam za spory poślizg, ale ostatnio wolnego czasu mam jak na lekarstwo albo i jeszcze gorzej...
Genialny rozdział! Świetnie mi się go czytało, także wielkie brawa dla ciebie ^^
Hmm... jestem strasznie ciekawa, jak to się potoczy w kolejnych częściach, bo znowu mam sporo pytań w głowie, szczególnie po ostatnich akapitach... Ale to dobrze, bo mój apetyt na następne wydarzenia, które potrafisz tworzyć i komplikować jednocześnie jak mało kto, znowu rośnie w górę ^^
Czekam zatem, buziaki :**
Musisz pisać te pytania, może powiedziałabym coś więcej.
UsuńJestem zachwycona! To jak piszesz urzekło mnie od razu. Mam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży i Karolina oraz Maniek będą mogli prowadzić wspólnie spokojne i szczęśliwe życie.
OdpowiedzUsuńCzy będą prowadzić wspólne spokojne i szczęśliwe życie, to okaże się w epilogu.
UsuńAha, dobra, kretynka ze mnie straszna. Skomentowałam tamten rozdział w przeświadczeniu, że jest to ostatni opublikowany i widzę napis "nowszy post". No nic, przeczytam i zaraz Ci napiszę Ci, co myślę o tym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńNie ma to jak słuchać rad innych. Uważam, że zawsze lepiej podjąć złą decyzję, ale własną niż słuchać kogokolwiek.
UsuńKarolina jeszcze nie wie, ale już niedługo przeprowadzi się do Francji :D
A ta była Mańka niech spada na drzewo, bo nic tu po niej. Karolina to dla niej za wysokie progi zdecydowanie :))
Czekam na kolejny rozdział <3
Nie nazywaj tak siebie. Pięknie dziękuję za komentarz :)
Usuń