-Powiedź, że jest to tylko sen. -szepnęłaś.
-Chociaż wiem, dlaczego dzisiaj nie mogłem spać. -zaśmiał się. -Miło mi, że mogłem przebywać w Twoich snach. -odłożył Twoją opaskę na oczy, która przypadkowo wylądowała na jego kolanach. -Masz piętnaście minut, aby pojawić się na dole. -zamknął za sobą drzwi, a Ty ze zdziwieniem uszczypnęłaś się kilka razy w dłoń.
***
Szum morza, zupełnie pusta plaża i wschód słońca zauroczyły Cię już w pierwszym momencie. Siedziałaś na zimnym piasku obok Mariusza i otwierałaś właśnie drugą paczkę żelków, kiedy Wasze dłonie się dotknęły, a Tobie, jak za pomocą magii przestało nagle być zimno. Kolejny raz głośno się roześmiałaś z jego dowcipu i odrzuciłaś połączenie od przyrodniej siostry, która próbowała się z Tobą skontaktować dziesiąty raz w ciągu niecałych pięciu minut. Miałaś lepsze zajęcie, niż wysłuchiwanie tego, że kawa była niesmaczna lub jajecznica zbyt przesolona. Poprawiając czarny kapelusz, uśmiechnęłaś się do Mariusza i delikatnie oparłaś się o jego ramię.
-Uwielbiam to miejsce. -usłyszałaś po chwili milczenia. -Co roku przyjeżdżałem tutaj i świętowałem swoje urodziny w mniejszym albo w większym gronie. Nawet w tym roku nie mogłem tego odpuścić.
-To się nazywa chęć powrotu do wspomnień. Wtedy jeszcze wszystko było łatwe i nie widziało się, że czas przelatuje nam między palcami. -spojrzałaś na bezchmurne niebo, prostując się momentalnie.
-Czy ty potrafisz wszystkich rozgryźć? Skąd wiedziałaś?
-Gdyby to nie było nic przyjemnego nie wspomniałbyś o tym obcej osobie, a jednak zdradziłeś mi pewien, ważny szczegół ze swojego życia.
-Nie jesteś obcą osobą, pamiętaj, że wygrałem z Tobą w Fifę. -uderzył wielokrotnie dłonią o dłoń. -Wracajmy, bo mamy do przejścia prawie dwa kilometry, chyba żadne z nas nie zauważyło, że przeszliśmy tyle drogi o tak wczesnej porze.
-W tym miejscu nic się nie odczuwa, nawet dla Ciebie na kilka minut czas się zatrzymuje. -rzuciłaś w niego ostatnim cukierkiem z galaretki i wstałaś, zakładając mu na głowę swój kapelusz. -Wyglądasz niesamowicie bosko.
-Pamiętaj, że ładnemu we wszystkim ładnie. -złapał Cię za rękę i pociągnął w stronę morza.
***
Patrzyłeś na nią ze śmiechem, jak zdejmuje z siebie mokrą, beżową bluzę z wielkimi ustami, na których widnieje napis KISS. Pokazując Ci język, odkręciła małą butelkę z wodą i wylała całą zawartość na Ciebie. Twoje czarne dresy i ulubiona bluza już nie przypominały tego, co kilkanaście sekund wcześniej.
-Po, co Ci to było?
-Podobno trzeba spełniać swoje marzenia. Nie tylko Ty możesz robić to, na co masz ochotę.
-Rozumiem Cię. - podciągnąłeś nogawki od spodni do kolan. -Miałem więcej szczęścia, bo i tak jesteś bardziej mokra ode mnie. -wskazałeś na koszulkę z wiązaniem na piersiach, która przylgnęła do jej lekko opalonego ciała.
-Nie patrz się tak, jak sroka w gnat. Te widoki są już zarezerwowane. -pogroziłaś mu palcem. -Wchodź pierwszy do hotelu, ja poczekam, żeby nie było żadnych podejrzeń, Maniek. -pomachała Ci, siadając na schodach i wpatrując się w czerwone trampki.
Zadowolony podskoczyłeś od razu i pobiegłeś na pierwsze piętro, zapominając zupełnie o windzie. Odpowiadając na nowe komentarze od fanów, usiadłeś na podłodze przed siłownią i oczekiwałeś na moment, kiedy wskazówki na Twoim zegarku wskażą siódmą. Pierwszy raz w życiu niczego nie żałowałeś. Przerwanie snu o czwartej nie miało dla Ciebie znaczenia, dodatkową energię otrzymałeś od Karoliny. Rozmowa, jej śmiech i niesamowity urok sprawiły, że czułeś się, jak nowonarodzony człowiek, który cieszy się z życia coraz bardziej.
-Stępiński, ja nie mam zamiaru zostać za kilka miesięcy ojcem chrzestnym Waszych dzieci. -Twój przyjaciel rzucił worek treningowy na podłogę i usiadł na niewielkim stole. -Wisisz mi trzy stówy, moja gra aktorska kosztuje, stary.
-Grałeś mnie przed Nawałką? -spojrzałeś na niego, marszcząc przy tym śmiesznie nos.
-Przekonywałem Iwana do tego, że panu napastnikowi zachciało się długiej kąpieli.
-Ja już dawno bym wyjawił Twój sekret. -pojawił się obok Was Michał. -Jednak zasługujesz tylko na brawa, bo wkroczyłeś na kolejny poziom znajomości z przyszłą panią psycholog.
-To w dalszym ciągu jest tylko znajomość, chłopaki. Wyobrażacie sobie nie wiadomo, jakie rzeczy, a w szczególności ty, Bartek. -wskazałeś na uśmiechniętego pomocnika. -Żadnych dzieci nie będzie. Chyba, że w Fifie wejdzie taka możliwość i będzie można zakładać rodziny.
***
Cały dzień spędzony wśród roześmianych piłkarzy, nowe rozgrywki w ulubioną grę i długie rozmowy ze sztabem szkoleniowym sprawiły, że Twojego dnia ani nic, ani nikt nie mógł zepsuć. Prostując włosy, usłyszałaś śmiech Zośki, która stała oparta o framugę wejściowych drzwi. Odkładając prostownicę na miejsce i zawiązując mocniej krótki szlafrok z koronką u dołu, pojawiłaś się obok niej, zainteresowana tym, co właśnie musiało się dziać na korytarzu. Spodziewałaś się zupełnie wszystkiego, a w roli głównej obstawiałaś każdego piłkarza. W Juracie każda rzecz była możliwa, więc musiałaś się przygotować na jeszcze większą dawkę pozytywnych wydarzeń.
-Co tam się dzieje?
-Chodź, nie możesz przegapić takiej sprawy. Mam wrażenie, że za chwilę pozbędą Krychowiaka spodenek.
Stanęłaś przed nią i słysząc trzask drzwi, zrozumiałaś, że nigdy w życiu nie zaufasz swojej młodszej siostrze. Szukając w kieszonce pozłacanej karty, znalazłaś jedynie kilka srebrnych i złotych obrączek, które nosiłaś na co dzień. Zaciskając mocno zęby, uderzyłaś pięścią w drzwi i liczyłaś, że Zofia jednak wpuści Cię do środka, a ty nie zrobisz jej żadnej krzywdy.
-Otwieraj! -krzyknęłaś.
-W końcu będę miała podwójne łóżko, dobranoc. -zapukała kilka razy do drzwi.
Nacisnęłaś klamkę i zła wypuściłaś powietrze. Nic gorszego Cię spotkać nie mogło, a brak ludzi na korytarzu sprawił, że przemknięcie do pokoju rodziców mogłoby zostać nie zauważone. Miałaś szczęście, że przed wyjściem założyłaś niezawodny szlafrok i nie musiałaś stać w tej chwili w samej bieliźnie.
-Widzę, że koszulka z własnym nazwiskiem została zamieniona na coś bardziej odważnego do spania. -ze swojego pokoju wyszedł Mariusz, trzymając w dłoni szczoteczkę do zębów.
-Spadaj. -rzuciłaś w niego ręcznik.
-Oczywiście. -przymknął lekko drzwi. -Czekaj na innego wybawcę. -ściągnął koszulkę i szepnął ciche dobranoc.
* * *
Dłużej się nie dało i uważam, że takie długości zostaną przez Was zaakceptowane!
Piszcie w komentarzach swoje pomysły. Może gdzieś coś wykorzystam :D
Do następnego ;*