piątek, 20 stycznia 2017

09. Reklamacje na ludziach nie powinny istnieć.

Zamknęłaś mocno oczy, starając się zapamiętać towarzyszące Ci uczucie; brunet pogłębiał pocałunek, a czas, za którym czasami nie potrafiłaś nadążyć, postanowił po raz pierwszy w ciągu dwudziestu pięciu lat się zatrzymać. Świat zaczął wirować; wszystko co miało być nierealne zmieniło się w rzeczywistość, a rozum zaczął kłócić się ze szczęśliwym sercem, które pragnęło zainteresowania i uczucia pozostawionego w bolesnej przeszłości. Dotykając dłonią jego policzka, uchyliłaś niechętnie powieki i przerywając pełen namiętności pocałunek, z trudem zaczęłaś łapać oddech, odnosząc wrażenie, że wykonujesz najtrudniejszą czynność w swoim życiu. Zwracając wzrok ku oświetlonej biblotece, miałaś ochotę założyć czapkę niewidkę i być niewidoczną dla każdego, nawet dla mężczyzny, który w tej chwili wsunął zimne dłonie pod materiał miękkiej, granatowej koszuli, pożyczonej od Zośki.

-Ja... Przepraszam. -wypowiedział te słowa, jakby był nieśmiałym przedszkolakiem, wyznającym swojej koleżance wielką miłość.

Analizowałaś w zwolnionym tempie jego słowa i uśmiechając się na widok zmęczonych studentów, wychodzących z zapełnionymi plecakami lub torbami, od razu przypomniałaś sobie każdą chwilę spędzoną w tym wyjątkowym miejscu i wiedziałaś, że za tydzień zaprowadzisz tutaj Eve. Odwracając wzrok, chwyciłaś materiał jego oliwkowej bluzki i składając na jego łagodnie spierzchniętych ustach ostatni, subtelny pocałunek, zeskoczyłeś z maski drogiego samochodu i oparłaś się wygodnie o niebieski Suzuki GSX-R 1000, na który wydałaś pieniądze ze swoich osiemnastych urodzin.

-Kończyłeś kurs całowania?

-To miał być komplement? -wytarł z warg ślady po ciemnoróżowej szmince.

-Całujesz jak w książce, pielgrzymie. Zazdroszczę twojej przyszłej dziewczynie. Szczęściara z niej. -założyłaś kask z naklejkami, zapinając pod samą szyję zamek od kurtki.

-Zazdrościsz sobie?

-Słucham? -zerknęłaś na niego niepewnie.

-Żartowałam, ale musisz przyznać, że było nieziemsko.

-Gdybyś nie był młodszy, może coś z tego by było. -usiadłaś na motorze. -Nieziemskio to mało powiedziane.

-To, że urodziłem się w tysiąć dziewięćset dziewięćdziesiąt piątym to akurat nie moja wina. Jeżeli komuś na kimś zależy to nawet trzydzieści lat nie przeszkadza. -musnął Twój płatek ucha, przygryzając go lekko i wsiadł do samochodu, pozostawiając Cię samą z mętlikiem w głowie, jakiego jeszcze nigdy nie miałaś.



***


Dwa tygodnie później


 
Gabinet pozostawiony w kremowych, delikatnych barwach był oświetlany przez ostatnie, gorące promienie lipcowego słońca. Pierwszy miesiąc wakacji zbliżał się nieuchronnie do końca, lista pacjentów wydłużała się z każdym nowym dniem, a Tobie spodobało się wczesne wstawanie i poświęcanie kilku, nawet najmniejszych chwil osobom, którym było to potrzebne. Przez krótki czas od rozstania, widziałaś w sobie coraz więcej zmian na lepsze; zaakceptowałaś wszystkie swoje błędy i porażki, walczyłaś z przeciwnościami losu, mniej się denerwowałaś i długa, męcząca droga do Chorzowa była, jak spacer po stolicy. Zamykając za sobą drzwi balkonowe, uśmiechnęłaś się do wchodzącej Eve. Terapia psychologiczna nie pomagała tylko Tobie; dziewczyna nadal skrywała wiele tajemnic, ale na każdej wizycie częściej się uśmiechała, większość ubrań była w przyjemnych, jaskrawych kolorach i uważała Ciebie za najlepszą przyjaciółkę wszechświata. Siadając na skórzanym, czerwonym fotelu, skreśliłaś kolejną wizytę w notesie, wsłuchując się uważnie w płytę ulubionego zespołu nastolatki.

-Szczęście właśnie dają mi koncerty, ale najlepsze dostaje od Tymka. -usiadła na kanapie, zdejmując z półki książkę w twardej okładce. -Przy Twojej pomocy właśnie widzę, że szklanka jest do połowy pełna, a nie pusta. Karolina, dziękuję Ci.

-Pamiętaj, życie nie jest takie straszne. Nie zawsze jest kolorowo, ale musimy cieszyć się z nawet małych sukcesów i nie chować głowy w piasek.

-Gdybyś spotkała mnie trzy tygodnie temu, przed pierwszą wizytą, nic by do mnie nie dotarło. -związała włosy w koka i zaczęła przerzucać kolejno strony. -Mogę pożyczyć? Wydaje się interesująca.

-Jasne, polecam z całego serca. Przyznam się, że zamiast wyspać się na kolokwium, wolałam przeczytać tę książkę. Eve, skąd pomysł na ten pseudonim? Ostatnio wspominałaś, że gdyby nie jedna osoba, nadal przedstawiałabyś się swoim prawdziwym imieniem.

-Kochanka mojego ojca również ma na imię Elżbieta; z nią potrafił ułożyć sobie życie, ale mnie nie potrafił w żaden sposób zaakceptować. Nie jestem zabawką, którą po kilkunastu latach można oddać do sklepu. Reklamacje na ludziach nie powinny istnieć. -otarła pojedynczą łzę. -Pozwól, że nasze spotkanie skończy się po tych kilku minutach. Są urodziny Tymona i obiecałam, że nie spóźnię się na przyjęcie. -pokiwałaś głową i uścisnęłaś jej dłoń, opierając głowę o zimną ścianę.

 
***

Godzina na monitorze starego laptopa wskazywała dziewiętnastą trzydzieści. Jako jedyna przychodziłaś do pracy najwcześniej i wychodziłaś z niej najpóźniej. W recepcji świeciła się niewielka lampka, więc po raz pierwszy mogłaś oddetchnąć z widoczną ulgą. Trzynastka poniedziałkowych pacjentów spowodowała w Twoim umyśle szereg pytań i analiz. Od ostatniej wizyty czteroletniego Gracjana, który stracił w wypadku ukochaną prababcię, podwyższyłaś swoją poprzeczkę. Chciałaś większej stabliności. Pragnęłaś dać dzieciom i młodzieży zaufanie, szczerość i prawdziwą pomoc. Zakładając sportową bluzę, zobaczyłaś wysokiego mężczyznę, opierającego się o blat.

-Pani Gehrmann, jest nasz ostatni anonimowy pacjent. -z filiżanką czarnej kawy sekretarka ruszyła w Twoją stronę. -Pan Maciej Adamiak się spóźnił, ale zależy mu na spotkaniu.

Byłaś silna. Stare rany przypomniały o swojej obecności. Wydarzenia sprzed kilku miesięcy uderzyły w Ciebie ze zdwojoną siłą. Miałaś wrażenie, jakby Twoje ciało zostało zgniecione.

Gdzie odwaga, pani psycholog? Zniknęła i nie wróci.

Zacisnęłaś powieki z bólu. Uczucie, którego nie chciałaś doświadczyć, spotkało Cię w najgorszym momencie. Największa energia uleciała, pozostawiając Cię kruchą na środku korytarza. Bolało jak diabli. Z zagryzionym policzkiem od środka, usiadłaś na krześle, odbierając kofeinę. Wpatrując się w twarz pacjenta, byłaś niewyleczona i najchętniej sama wybrałabyś się do psychologa, wyrzucając z siebie cały żal i nie chowając problemów do pudełka z zabawkami.

***

Nawet po wielu latach można rozpłakać się na wspomnienie przeszłości.
W żaden sposób nie można o tym zapomnieć, momentami jest ciężko.
Miało być więcej Mańka w Mańku, ale nie zabraknie go.

 

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. ❤️
    Czekam na następny.
    Buziaki. 😘💋

    OdpowiedzUsuń
  2. wzruszyłam się na końcówce tak strasznie, że musiałam chwilę odwlec pisanie komentarza.
    Mańka w Mańku, okej, mało, ale absolutnie nie wpływa to na poziom rozdziału, który jest na niewiarygodnym poziomie.
    rozdział dawno przeczytany a ja nadal mam łzy w oczach, dlatego kończę ten komentarz tak szybko...
    kocham Twoją twórczość dziewczyno!

    ~deirdre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że nie napiszę tej końcówki. Siedziałam przez piętnaście minut i z wielkim trudem pisałam ostatnie słowa. Dziękuję ❤️

      Usuń
  3. Maciej Adamiak? Zwykły pacjent nie wywołałby takiej burzy myśli i lekkiego załamania w głowie Karoliny. Czy to nie jest przypadkiem pan od naszyjnika z literą M? Może i było mało Mańka, ale za to wiemy coś więcej o Gehrmann. Niech ten facet da jej spokój, bo jej reakcja pokazuje nam, że był złym elementem przeszłości. Chcę więcej rozmów z pacjentami, opisujesz je w bardzo mądry sposób, jak na 15-latkę. Warto było przeczytać całe opowiadanie w nocy ^^ Weny, Karo. Pozdrawiam ;*
    Lil.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze kombinujesz, Lil. Jeżeli tylko się uda będzie więcej rozmów z pacjentami, które do samego końca będą szczere. Dziękuję, że poświęciłaś tyle czasu na przeczytanie. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Rozdział cudny, ale ta końcówka... Ale jestem teraz ciekawa :D
    Mam nadzieję, że się z tym zmierzy i da radę :)
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina nigdy się nie poddaje, ale walka z przeszłością może należeć do trudnych.

      Usuń
  5. Melduję się!
    O jejciu... szczerze? Nie wiem, co powiedzieć. Jestem totalnie zauroczona tym rozdziałem. Jest genialny! *.*
    Wszystko opisywałaś w tak realistyczny sposób, że miałam wrażenie, jakbym była wewnątrz tych wydarzeń. Tytuł jest świetny, tak nawiasem mówiąc. Bolesny, ale cholernie prawdziwy.
    Końcówka mnie totalnie rozwaliła. Jestem ciekawa, co będzie dalej, bo pewnie jeszcze sporo przed nami.
    Weny życzę i ślę buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie na tym mi zależy, aby czytelnik miał wrażenie, że jest bardzo blisko bohaterów. Tytuł bardzo mi znajomy i mocno bolesny. Do końca zostało jeszcze kilka albo kilkanaście rozdziałów, więc będzie się działo.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Boję się o przebieg następnego rozdziału, patrząc na to, jak ten się skończył. Czekam na kolejny, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przebieg następnego rozdziału nie będzie łatwy i kolorowy, pojawi się wiele nowych faktów.

      Usuń