-A ty nie w pokoju? Z tego, co pamiętam mówiłaś, że po przyjeździe idziesz spać i obudzisz się dopiero w dniu wyjazdu.
-Z Zośką wolę spędzać, jak najmniej czasu. Bezpieczniejsze dla mnie będzie odizolowanie się od tej osoby. Jako przyszły psycholog nie mam zamiaru zwariować. -zaśmiałaś się cicho.
-W takim razie życzę powodzenia. -musnął Twoje czoło i oddalił się.
***
Po dłużących się trzydziestu minutach podniosłaś się z zajmowanego miejsca i podeszłaś do recepcji; starsza kobieta od razu serdecznie się do Ciebie uśmiechnęła i poprawiając białą koszulę, wstała z czarnego fotela. Miałaś wielką nadzieję, że znajdzie się wolny pokój tylko dla Ciebie, chociaż wątpiłaś w to, bo w ostatnim czasie prawie nic nie układało się po Twojej myśli. -Trenerowi tylko pozazdrościć takich córek. -odezwała się do Ciebie pierwsza, a Ty zobaczyłaś, jak dwóch piłkarzy nagle zsunęło przeciwsłoneczne okulary. -Chcesz pewnie numer pokoju?
-A coś wolnego się nie znajdzie?
-Niestety, wszystko zajęte.
-To poproszę ten numer do miejsca, w którym przebywa diabeł. -zaśmiałaś się cicho. -Chyba, że jednak tata zarezerwował dla mnie pojedynczy pokój.
-Mam kilka, ale nie widzę przy żadnym nazwiska Nawałka.
-Ja nazywam się Gehrmann.
-Przepraszam, ale również Cię zasmucę. -rozłożyła bezradnie ręce. -Numer pokoju to dwa tysiące sześćdziesiąt dziewięć.
Zabierając z tacy butelkę wody mineralnej, wyszłaś z hotelu. Spacer przed snem był Ci potrzebny. Mimo, że dochodziła dopiero dwudziesta pierwsza wiedziałaś, że za najbliższą godzinę będziesz znajdować się w krainie Morfeusza. Podróż była męcząca, wysoka temperatura dała Ci kość, a obecność dziewiętnastolatki tuż obok doprowadzała prawie do szału. Siadając na gorącym piasku i wsłuchując się w krzyki biegających dzieci, rozmyślałaś o przyszłości. Może nie powinnaś tego robić, bo planowanie wszystkiego z wyprzedzeniem prawie nigdy nie wychodziło Ci na dobre. Widząc mamy spacerujące ze swoimi pociechami, zapragnęłaś rodziny założonej przez Ciebie i tego jedynego mężczyznę. Spoglądając w bezchumurne niebo, tutaj w Juracie chciałaś szczęścia i żadnych bolesnych ciosów ze strony płci przeciwnej. Jedyne, co dobre zostawił po sobie Twój biologiczny ojciec to nazwisko. Nie zwracałaś na siebie żadnej uwagi i nie byłaś otoczona tak samo, jak Zośka przez fałszywych przyjaciół, którzy chcieli być obok niej jedynie ze względu na popularność jej ojca.
***
-Widzę, że mój kolega postarał się o ładne towarzystwo. -szepnął.
-Nie, pomyliłam pokoje, ale każdemu się zdarza. -odsunęłaś się od niego.-Już mnie nie ma. -zamknęłaś za sobą drzwi i spojrałaś na Zośkę wychodzącą z windy.
-Nareszcie jesteś! -krzyknęła i pociągnęła Cię za rękę. -Zamówiłam nam malutką ilość alkoholu i pyszną kolację. -weszła za Tobą do pokoju i wskazała zapełnioną tacę.
***
Rozkładając się wygodnie na łóżku, wyjąłeś z szuflady wyłączony telefon i słuchawki. Chciałeś tylko kilka minut relaksu przy najnowszych zagranicznych piosenkach. Podróż do Juraty do najlepszych nie należała, więc marzyłeś tylko o ciszy. Pragnąłeś ten dzień zakończyć spokojnie. Poprawiając białą poduszkę z nazwą hotelu, usłyszałeś śmiech Bartosza.-Ty nawet nie wiesz, co wydarzyło się pod Twoją nieobecność. -założył na siebie czarny podkoszulek i otworzył okno. -Odwiedziła nas pewna piękność. -zaśmiał się ponownie.
-Brałeś już coś? Miałem Cię za porządnego człowieka.
-I nadal nim jestem, bo nic nie biorę. Gdybyś wyszedł wcześniej z łazienki zobaczyłbyś tutaj jedną z najpiękniejszych kobiet w Polsce; wysoka, szczupła, mój typ i miała najpiękniejsze niebieskie tęczówki, jakie widziałem w życiu.
-Nie żartuj sobie, proszę Cię.
-Mówię serio, z ręką na sercu. -położył dłoń na danym miejscu. -Zdążyła zamknąć drzwi od łazienki, kiedy pojawiłem się w pokoju.
-Może jeszcze mi powiesz, że jestem ślepy, co? -zacząłeś się śmiać. -Ja już dawno w bajki nie wierzę. -nakryłeś się kołdrą i odwróciłeś na bok.
***
Sałatka z wędzonym łososiem, musujący szampan, z każdą chwilą coraz bardziej pijana Zośka; nic nie pomagało, abyś zapomniała o tym, co widziałaś w pokoju naprzeciwko. Układając się wygodnie na łóżku, cieszyłaś się, że Cię nie zauważył i z niczego nie musiałaś mu się tłumaczyć. Gdyby ktoś przepowiedział wcześniej Twój pierwszy dzień w Juracie wyśmiałabyś go. Wydarzyło się coś, o czym wcale nie marzyłaś. Podnosząc się z zajmowanego miejsca, wyszłaś z pokoju, zostawiając siostrę w towarzystwie alkoholu. Wiedziałaś, że ta noc będzie należała do ciężkich; zawsze w nowym miejscu piła do chwili, aż urwał jej się film. Przemierzając długi korytarz i przeglądając się w lusterku, wpadłaś na swojego ojczyma, który na swoim nadgarstku miał dwa zegarki.-Jak dobrze, że Cię widzę. Nie mam już siły przez tych chłopaków; niby jestem od każdego starszy o kilka ładnych lat, ale weszli mi już na głowę.
-Jeżeli chcesz mogę Ci pomagać, przecież wiesz, że wkrótce będę pracowała z ''trudną młodzieżą'' -przy dwóch ostatnich słowach nakreśliłaś cudzysłów.
-Twoje pierwsze i ostatnie zadanie na dziś to oddanie zegarka Mariuszowi, ten chłopak to chyba się zakochał.
-W końcu mamy maj.
***
Słuchając uważnie sportowych wiadomości z całego świata, wyjadałeś z paczki kwaśne żelki. Na dizajnerskim zegarze ściennym dochodziła dwudziesta druga i z przerażeniem stwierdziłeś, że gdyby do pokoju niespodziewanie zajrzał trener, udusiłby Cię za to, co właśnie robiłeś. Naciskając na pilocie czerwony przycisk, usłyszałeś pukanie do drzwi. Z przerażeniem schowałeś cukierki z galaretki pod łóżko i rzucając w stronę młodszego kolegi poduszkę, zobaczyłeś po chwili kobietę swoich pragnień. Z zagryzioną mocno wargą wyglądała jeszcze lepiej. -Hej. -uniosła wzrok na Ciebie i wręczyła Ci czarno-złoty zegarek. -Trener prosił oddać w same ręce właściciela.
-Yhym, dziękuję. -posłałeś jej uśmiech. -Aż mam ochotę zostawiać go tam codziennie. -pomyślałeś.
-Dobranoc. -szepnęła i odwróciła się.
Odprowadziłeś ją spojrzeniem i wpatrywałeś się nawet wtedy, kiedy zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Przyłożyłeś czoło do chłodnej ściany i zupełnie zlekceważyłeś śmiech Kapustki. Chyba wkrótce przyda Ci się to, że jesteś wolnym mężczyzną bez żadnych zobowiązań.
''I wtedy przyszedł maj, zamieszał w moim sercu...''
* * *
Rozdział wcześniej, niż był planowany.
Myślę, że po przeczytaniu zmienicie zdanie o Mariuszu.
Zachęcam do komentowania!
Jeżeli macie jakieś pytania, które chcielibyście mi zadać, to zostawcie je w tym miejscu:
Do następnego ;*
ps. Podoba się tło?